Ćwierć wieku wokół ołtarza
Był piękny słoneczny dzień, kiedy na schodach przy głównym wejściu do kościoła zagadnął go ks. Alfred Chromik, ówczesny proboszcz. „Zaproponował mi służbę przy ołtarzu w roli kościelnego. Wówczas pracowałem jeszcze na kolei, nie mogłem całkowicie poświęcić się nowemu zadaniu. Obiecałem, że jak tylko przejdę na emeryturę to się stawię w pełnej gotowości” – wspomina pan Kazimierz. Na początku pomagał ówczesnemu kościelnemu – Januszowi Lasokowi. Przez kilka lat pracowali wspólnie. Pan Kazimierz przychodził w tygodniu, natomiast Janusz Lasok głównie w niedzielę.
Jeśli komuś się wydaje, ze praca kościelnego to niezbyt wymagające zadanie, jest w błędzie. Przygotowanie uroczystości Triduum Paschalnego, Świąt Bożego Narodzenia, odpustu, a także innych ważnych wydarzeń kościelnych to poważne zadanie. „Faktycznie to wymaga sporego skupienia i dobrej organizacji pracy. Najtrudniej było mi jednak przyzwyczaić się do rezygnacji z wolnego czasu, głównie w niedzielę” – mówi Kazimierz Brzóska. Co na to żona Elżbieta? – Proszę o inne pytanie – śmieje się kościelny.
Odejście planował już dziesięć lat temu. Miał poinformować o tym ks. Henryka Pietrasza gdy ten wróci z wczasów. „Byłem już bardzo zmęczony, zdeterminowany by odejść – wspomina pan Kazimierz. Proboszcz z wakacji już nie wrócił (zmarł w drodze) więc i rezygnacji nie było. Po kilku tygodniach niepewności gospodarzem parafii został ks. Bogusław Zalewski. Kościelny pozostał i pełni tę posługę do dzisiaj. – Wraz z nowym proboszczem zrobiło się spokojniej. Praca więc stała się przyjemniejsza. Stąd moja decyzja by pozostać – wyjaśnia pan kościelny.
Kazimierz Brzóska urodził się w Ruptawie. Ma 84 lata. 44 lata pracował na kolei jako maszynista. Od blisko dwudziestu lat śpiewa w chórze parafialnym Belcanto. Ma dwie córki, 7 wnuków i 11 prawnuków.
Rafał Jabłoński